piątek, 8 kwietnia 2011

Pink Floyd - Obscured by Clouds (1972)


Obscured by Clouds / Przesłonięta chmurami

1. Obscured by Clouds / Przesłonięta chmurami (Gilmour / Waters)
2. When You're In / Kiedy jesteś w trakcie (Gilmour / Mason / Waters / Wright)
3. Burning Bridges / Płonące mosty (Waters / Wright)
4. The Gold It's in the... / Złoto jest w... (Gilmour / Waters)
5. Wot's...Uh the Deal / To jak, umowa?(Gilmour / Waters)
6. Mudmen / Błotni ludzie (Gilmour / Wright)
7. Childhood's End / Kres dzieciństwa (Gilmour)
8. Free Four / Czy, cztery (Waters)
9. Stay / Zostań (Waters / Wright)
10. Absolutely Curtains / Z całą pewnością kurtyna (Gilmour / Mason / Waters / Wright)

Recenzja
Źródło allmusic.com: 2/5

"Obscured by Clouds" stanowi ścieżkę dźwiękową do filmu "La Vallee" ("Dolina") Barbeta Schroedera i rzeczywiście słuchając płyty daje się to odczuć. Oczywiście muzyka Floydów w latach 70 miała coś z nastrojowej muzyki filmowej, jednakże miała też strukturę i progresję. Tutaj utwory instrumentalne płyną przyjemnie i posiadają ciekawe tekstury, jednak wydają się zmierzać donikąd. Wydają się bardziej powiązane z czasem, aniżeli z przestrzenią lub też sielskim folkiem - dwiema cechami, które charakteryzują pełnoprawne piosenki przewijające się po całej płycie. Przykładem tu mogą być "Burning Bridges" czy "Wot's Uh... the Deal?", mające to samo muzyczne podłoże, co utwory z "Atom Heart Mother", czy "Meddle", choć są bardziej zwarte i mają lepszą strukturę. Lecz naprawdę dobre numery, to zaskakujący mocny bluesrockowy, dobry sam w sobie, "The Gold Is in the..." i jeszcze lepsze: dostojny i niepokojący "Childhood's End" oraz beztroski popowy "Free Four" - dwa utwory, których obsesja na temat życia, śmierci i przeszłości wyraźnie je kierunkuje ku tematom z "Dark Side of the Moon" ("Childhood's End" również nawiązuje do "Dark Side..." w brzmieniu i aranżacji). Pomimo, że te dwa ostatnie utwory są tak zaawansowane, nie są w stanie przyćmić wrażenia, że "Obscured..." to tylko muzyka filmowa. Ale utwory te w powiązaniu z wrażliwością "Meddle" już wskazują, w jakim kierunku Pink Floyd podąży w przyszłości.

Robert Christgau: 3/5
(Bardzo) okolicznościowe piosenki z filmu "La Vallee" Barbeta Schroedera. Film był klapą, więc pomiń też ten album.

Struktura płyty

O utworach

CytatyPaweł Brzykcy (Teraz Rock 20/2004) i Łukasz Wiewiór (Teraz Rock Kolekcja 3/2009).

1. Obscured by Clouds
Ciężka i bucząca elektronika z mało ciekawą gitara Gilmoura. I chyba automat perkusyjny. Utwór posiada nawet trochę tajemniczości, jednak całościowo jest trochę monotonny, bez wyrazu. Generalnie muzyka tła, pasująca do ścieżki filmowej.

2. When You're In
Utwór oparty na tym samym temacie, co "Obscured by Clouds", z tym, że gitara już bardziej zadziorna, zagrana z fantazją i z bluesowym odcieniem.

"(...) kompozycja (...) riffowa, ciężka (...)"

3. Burning Bridges
To już taki typowy leniwy balladowy Pink Floyd. Oparty na schodzących akordach, śpiewany w duecie przez Gilmoura i Wrighta. Do tego delikatna solówka Gilmoura, bez przezsterów, taka trochę w stylu Andy'ego Latimera z Camela i trochę gitarowych silde'ów. Fajny utwór. Tekstowo jest to opowieść o momencie w życiu, gdy coś definitywnie się kończy ("Mosty pięknie płoną") i zaczyna się coś nowego ("Okowy pękły stare/Nowych granic wyznaczają bieg"). Możliwe, że tekst odnosi się również do rozwodu ("Poza złotą klatkę wyjdź/(...)/Obrączki przestał działać czar").

4. The Gold Is In the...
Hippisowski w klimacie utwór z radosna melodią (Floydzi rzadko tak radośnie grają). Przewija się w nim sporo bluesa. Wg mnie ciut za długa coda. Muzycznie trochę to podobne do utworu The Beatles "Everybody's Got Something to Hide Except Me and My Monkey". Tekst opowiada o dążeniu do przygody, przyjemności, uciech, szczęścia, symbolizowanych przez złoto - znak dobrobytu i dobrej passy.

5. Wot's... Uh the Deal
Najładniejszy utwór na płycie. Akustyczny, z pianinem w tle. Leniwie śpiewa Gilmour do ładnej melodii trochę w stylu Beatlesów, czy wręcz McCartneya. Piękne harmonie wokalne w refrenie i znów zstępujące akordy. W warstwie lirycznej utwór traktuje o przemijaniu i świadomości, że marzenia nie zawsze się spełniają.

6. Mudmen
Ten sam temat, co w "Burning Bridges", ale tym razem instrumentalnie i podany bardziej oszczędnie i leniwie, bardziej eterycznie (fajne klimatyczne organy). Solówka gitary tym razem jest ostrzejsza, na lekkim przesterze. Również fajna kompozycja.

"(...) nastrojowy numer z tym jedynym, od razu rozpoznawalnym brzmieniem gitary Gilmoura."
"(...)charakterystycznie buduje napięcie (...)"

7.  Childhood's End
Przydługawy wstęp oparty na monotonnym dźwięku syntezatora przechodzi w hardrockowe granie, podobne nieco do "Time" z następnej płyty (ponoć to jego pierwowzór). Słychać też elektroniczne plumkanie w rytmie cykania zegara. Niezły utwór, jednak "Time" wydaje się już bardziej dopracowany. Ponownie tekst traktuje o przemijaniu, konfrontacji dziecięcych marzeń i oczekiwań z brutalną rzeczywistością dorosłości.

"(...) Pink Floyd zdarza się zahaczyć o przeciętność. Jak w namiastce "Time" (...)"

8. Free Four
Znów buczenie syntezatora w tle, a na pierwszym planie akustyczne zagrywki gitarowe. Utwór trochę podobny w stylu do "San Tropez" z poprzedniej płyty (zresztą też śpiewanego przez Watersa). Nie jest to jakiś powalający utwór, jednakże tekst i rytm jakoś razem dobrze współgrają. Utwór jest bardzo podobny do "Spirit in the Sky" Normana Greenbauma, a mostek gitarowy to typowa zagrywka hard-rockowa, coś pomiędzy T. Rex a Led Zeppelin. Tekstowo to dosyć pesymistyczny utwór o nieuchronności śmierci i marności życia.

"przy okazji takich utworów (...) [widać] (...), jak wiele wczesny Pink Floyd zawdzięczał Beatlesom"

9. Stay
Urokliwa ballada Wrighta (naprawdę lubię tembr jego głosu i jego styl śpiewania) oparta na pianinie i ładnych zagrywkach gitary. Bardzo dobry utwór, fajnie się go słucha. Może też dlatego, że początek i generalnie progresje akordów przypominaja "Your Song" Eltona Johna. Gitara z "kaczką" (wah-wah) pod koniec nie powala, choć ma trochę uroku. W warstwie tekstowej nawiązuje do "Summer '68" z "Atom Heart Mother" - opowiada o uczuciu pustki i niespełnienia mężczyzny po nocy spędzonej z dziewczyną, której nawet nie zna imienia.

"(...) urokliwe (...), z uczuciem zaśpiewane przez Ricka Wrighta, to naprawdę udana ballada".

10. Absolutely Courtains
Znów na początku buczenie syntezatora. Pojawiające się organy Farfisa przywołują nieco stare brzmienie Pink Floyd. Utwór bez składu, bez pomysłu, najsłabszy na płycie (ewentualnie na równi z otwierającym). Plemienne śpiewy na końcu (ba, prawie od połowy trwania utworu) potwierdzają brak spójnej idei na zakończenie tego albumu.

Podsumowanie

Dziwny album. Bardzo nierówny. Chyba niewielu wymienia go jako ulubiony album Floydów. Są na nim bardzo dobre utwory, ale nie rewelacyjne, jak: "Wot's... Uh the Deal", dyptyk "Burning Bridges"-"Mudmen", trochę słabsze "Stay" i "Childhood's End". Resztę w zasadzie można by sobie podarować, choć nienajgorszy wcale "Free Four" przeznaczono na singiel. W ogóle początek i koniec albumu to najsłabsze instrumentalki Floydów w ogóle. Wraz z postępem albumu przyjemność z jego słuchania narasta, opadając znów pod koniec. Dziwny rozkład - z reguły jest na odwrót, choć "More" miał podobny rozkład. Czy to prawa albumu z muzyką filmową?


2 komentarze:

P. Michalski pisze...

Piątka za "ósemkę".

Rafał B pisze...

dzięki, ale phi tam ósemka - miałem największy problem z dziesiątką!

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...