niedziela, 16 grudnia 2012

Pink Floyd - The Division Bell (1994)






The Division Bell / Dzwon podziału


1. Cluster One/ Klaster 1 (Gilmour, Wright)
2. What Do You Want from Me / Czego ode mnie chcesz (Gilmour, Samson, Wright)
3. Poles Apart  / Całkiem inni (Samson, Laird-Clowes, Gilmour)
4. Marooned / Porzucony (Gilmour, Wright)
5. A Great Day for Freedom / Wielki dzień wolności (Gilmour, Samson)
6. Wearing the Inside Out / Noszę na lewo (Wright, Moore)
7. Take It Back / Nie pozwolić (Gilmour, Samson, Laird-Clowes, Ezrin)
8. Coming Back to Life / Wracam do życia (Gilmour)
9. Keep Talking / Przemawiaj (Gilmour, Samson, Wright)
10. Lost for Words / Brak mi słów (Gilmour, Samson)
11. High Hopes / Wielkie nadzieje (Gilmour, Samson)

No i dobrnąłem do ostatniej płyty studyjnej Floydów. I muszę przyznać, że jest świetna. Pierwszy raz usłyszałem z niej utwór "High Hopes" w 1994 w nieodżałowanym śląskim Radiu Flash, ale wtedy go znienawidziłem. Zresztą wielbicielem Floydów wtedy nie byłem. Dopiero po latach poznałem cała płytę (z 6 lat temu) i ulubionym był właśnie wymieniony utwór. Zresztą wtedy do ulubionych doszedł instrumentalny "Marooned", z pięknym solem Gilmoura oraz "Keep Talking", typowo floydowy, z pulsującym basem, mrocznym klimatem i "złowieszczym" śpiewem Gilmoura. Świetnie się broni również "What Do You Want From Me" - zadziorny śpiew i żeńskie chórki ("wdrożone" na "The Dark Side..." i później często). Jest na tej płycie 5 utworów, z którymi nie mogę sobie jednak dać rady. Są to dobre utwory, prawie soft-rockowe (bo raczej nie pop-rockowe), ale tak do siebie podobne, że nie zapadają w pamięć. Jest i melodia, i styl, i aranżacja, solówki itp., ale jest w nich coś tak mało wyrazistego, charakterystycznego, że uciekają z głowy. Utwory, o których piszę, to: "Poles Apart", A Great Day...", "Coming Back...", "Lost for Words" i "Take It Back". Jedynie ten ostatni, singlowy, zapada nieco w pamięci, jednakże w mojej głowie należy on do w/w grupy. Pozostaje jeszcze bardzo dobry utwór Wrighta "Wearing the Inside Out", z jego charakterystycznym śpiewem, a wtórowanie żeńskiego chóru i melodyka przywodzą na myśl dokonania Leonarda Cohena (zresztą żeńskie chórki słyszalne są też, po za wymienionym wyżej nr 2 z płyty, w świetnym "Keep Talking"). "Cluster One", mało charakterystyczny, powoli rozwijający się utwór instrumentalny, który rozpoczyna płytę, jest niezły, ale "Marooned" nie dorównuje. Bardzo dobra płyta - u mnie na 5 miejscu w dokonaniach studyjnych Pink Floyd.


Klipy do dwóch singli z płyty: "Take It Back" i "High Hopes"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...